czwartek, 24 września 2020

Piotr Górski „Królowa lalek” Ocena 4/6

 

NOWY CEL POTRZEBNY OD ZARAZ 

Niniejszym donoszę, że komisarzowi Krukowi jeszcze się chce (pracować i walczyć o sprawiedliwość), autorowi wciąż się chce (dobrze pisać i wymyślać intrygujące fabuły), a czytelnikowi ciągle się chce (czytać). We wszystkich tych chceniach odczuwam jednak, niestety, tendencję spadkową.

Jeżeli ktoś jeszcze z komisarzem Krukiem nie miał okazji zawrzeć bliższej znajomości podpowiadam, żeby nie zaczynać o tej akurat powieści. Autor nawiązuje w niej i przypomina wątki z poprzedniej części, więc czytelnik który po nieopatrznym przeczytaniu „czwórki” zdecyduje się na część trzecią, będzie miał popsutą zabawę. No chyba, że nie przeszkadzają mu spoilery. Można było tę kwestię inaczej rozwiązać, tak żeby nie za dużo powiedzieć („stary” czytelnik będzie wiedział o co chodzi, „nowemu” wystarczą czytelne sygnały), ale cóż… Nikt nie jest doskonały.

Wątek córki gangstera niepotrzebnie jest aż tak rozbudowany, bo nie ma wpływu na akcję, bez agenta Interpolu też można by się było obejść, ale całość, choć minimalnie przegadana – wciąż do połknięcia. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że autor odczuwa już zmęczenie materiałem. Chyba pora, żeby zacząć zastanawiać się nad nowymi bohaterami, albo przynajmniej staremu dać w życiu jakiś nowy cel. Wypalony do cna bohater – to kiepski bohater.

2 komentarze:

  1. Prolog tej powieści narobił nadziei na dużą rzecz, ale niestety, na nadziejach się skończyło, bo ,,Królowa lalek,, to kolejna i przegadana, i z wydumaną fabułą książka Górskiego. Cóż, musi wystarczyć sam tragicznie-romantyczny Kruk i jego genialny umysł, piękne dialogi czy odniesienia do klasyki literatury. Wątek brazylijski trąci kiczem, agent Interpolu też, i lepiej, żeby w ogóle go nie było. Problem przemocy domowej, też mało wiarygodny, gdyby to za PRL było, np. w znakomitej serii Ryszarda Ćwirleja, to bym uwierzył, dzisiaj bardziej wiarygodne jest, że to kobieta występuje w niechlubnej roli domowego kata. Podsumowując, to moim zdaniem, Lidia Rudzka została uśmiercona niepotrzebnie, bo historii jej życia i tajemniczej osobowości, tak naprawdę nie dane było nam poznać, a to wielka szkoda. Nie dane, w przeciwieństwie do bohaterki znakomitej ,, Po złej stronie pożegnania,, Michaela Connellego, mistrza prowadzenia powieściowych dochodzeń od szczegółu do ogółu. Aha, ,,Autostrady do piekła,, na razie czytał nie będę, za to chętnie sięgnę po Connellego, bo nie wszystkie kryminały z jego Heronimusem Boschem już miałem przyjemność poznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest rzeczywiście najsłabsza książka z tej serii, ale w piątce i szóstce autor się zrehabilitował 😉 Autostradę świetnie się wciąga, ale zakończenie niedopracowane. Nikt nie jest doskonały.
    Connelly’ego czytałam 3 książki i wszystkie były ok. Czytałabym dalej, gdyby nie moja mania poszukiwania nowości 😉

    OdpowiedzUsuń