PANNA MARPLE VS. OJCIEC MATEUSZ
„Agatha Raisin” to nowa panna Marple” zostałam zachęcona
na okładce. Oj, tych nowych panien Marple mamy ostatnio zatrzęsienie, i żadnej
jeszcze nie udało się dorównać pierwowzorowi, ale może tym razem… A morze było
szerokie i głębokie…
Takie sobie lekkie czytadełko pisane
nieskomplikowanym językiem, z dość sympatyczną bohaterką, co chwila podpadającą
w kłopoty sercowe. Intryga całkiem zgrabnie skonstruowana, bez dziur
logicznych, wątków pobocznych niewiele, więc akcja szybko się toczy.
Wydawnictwo Edipresse zaoszczędziło na tłumaczu (w polskim tekście występują
kalki z angielskiego), ale też na redakcji i korekcie, co trochę irytuje.
Można przeczytać i zapomnieć, ale można też się
wciągnąć w serię, jeśli ktoś lubi takie klimaty. Czyta się niezobowiązująco. Do
panny Marple jednak pani Raisin daleko, bliżej do ojca Mateusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz