FRANCUZ POLAK DWA BRATANKI
Długo broniłam się przed tą powieścią Lemaitre’a,
chociaż przeczytałam wszystkie inne jego książki. Chyba intuicja, no bo cóż?
Powieść otrzymała nagrodę Goncourtów,
najważniejsze wyróżnienie literackie we Francji i to chyba wzbudziło moje
obawy. Kiedy pisarz doskonale odnajdujący się w literaturze popularnej próbuje
czegoś więcej, efekty mogą być różne.
Chyba wiem, co w tej książce zachwyciło jurorów, bo mocna wymowa antywojenna, to trochę za mało:
krytyczny stosunek autora do świętości narodowych, pokazanie Francuzów (to nic,
że historycznych, bo akcja dzieje się tuż po I Wojnie Światowej) jako
zachłannych dupków, którzy albo bezczelnie wkręcają innych, albo sami są na
tyle głupi, że dają się wkręcić. Gdyby tylko zamienić Francuzów na Polaków,
nagrodę Nike miałby autor zapewnioną.
Czytelnik, który jednak dobrze wie, że takie jest
po prostu życie (nieważne, czy we Francji czy w Polsce), i który ma gdzieś
aktualne trendy społeczne i poprawność polityczną dostosowaną do kręgów powiązanych
z… (tu każdy uzupełnia według własnych potrzeb), nie widzi w tym żadnych
rewelacji. Widzi natomiast brak suspensu, brak bohaterów, z którymi można by
odnaleźć cokolwiek wspólnego, wlokącą się niemiłosiernie akcję i zakończenie,
które nie przynosi żadnej satysfakcji. Czytelnik bowiem instynktownie przeczuwa,
że przy tak prowadzonej intrydze, prawdopodobne może być tylko jedno
rozwiązanie. I ono właśnie nadchodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz