GHOSTWRITER
Po wtopie z debiutantem (patrz niżej) warto sięgnąć po pewniaka – myślę sobie. Pora nadrobić zaległości. Czas
na Krajewskiego. I co? Myśleliście, że takie rzeczy się nie zdarzają w
przyrodzie? Ja też. A jednak. Przyznaję pałę autorowi, którego zaliczam do swoich
ulubionych. Nawet nie wiecie, jak mi głupio.
Pała za to, że nie udało mi się dotrwać
do końca. A do tej pory przeczytałam wszystkie powieści Krajewskiego. Były
lepsze i gorsze, ale każda trzymała jakiś poziom. A „Ludzkie zoo” sprawia
wrażenie, jakby je pisał ghostwriter.
Poprzedni, odmłodzony „Mock” był
świetny i zaostrzył apetyt. „Mock” drugi z tej serii nie daje się czytać.
Przez kilkadziesiąt stron nic się nie dzieje, tylko duchy straszą. Jak się
okazuje, że to nie duchy, tylko jednak pospolitość skrzeczy, to pojawiają się jakieś
inne fantasmagorie, i to w takim zagęszczeniu, że kompletnie nie mam ochoty się
w nie zagłębiać.
Autor zaczyna stosować chwyty
niedouczonych debiutantów w stylu: „zabili go i uciekł”. Mock od razu wpada w
tarapaty, bo zachowuje się tak, jakby mu nagle rozum odjęło, i tylko przypadkowo
udaje się mu wykaraskać z kłopotów. Suspensu brak, no bo przecież wiadomo, że
na początku głównemu bohaterowi nic nie może się stać. Przewracanie kolejnych
kartek to udręka. Zaraz sobie wyobrażam, że znowu zrobi jakieś głupstwo i znowu
pan Bóg zejdzie z nieba i go uratuje.
Detektyw jakiś taki bez jaj
wcale. Mock idzie z kwiatami do dziewczyny z dylematem bohatera czytanki dla
gospodyń domowych: czy wręczając te kwiaty oświadczyć się Marii, czy z nią zerwać.
To jest Mock? I nie potrafi podjąć decyzji? Chyba jego karykatura. Naprawdę,
ciężko uwierzyć, że Marek Krajewski to napisał.
Długo mi przeleżało „Ludzkie zoo”
na półce, ale jak widać, był w tym jakiś sens. Chyba to był znak, żeby nie
czytać. Czasami trzeba wierzyć w znaki.
Aż się boję sięgać po
„Pojedynek”, który też leży na półce i czeka.
Tagi: Marek Krajewski „Mock. Ludzkie zoo”, Krajewski "Ludzkie zoo" opinie, Krajewski "Ludzkie zoo" recenzja, Marek Krajewski "Mock"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz