ZASZANTAŻOWANI?
Nie wiem, co jest bardziej
tragiczne. Sama książka, czy skład osobowy recenzentów zachęcających do jej
przeczytania.
W skrócie, żeby nie tracić czasu
– to jest powieść o zaludniających świat idiotkach i kretynach (normalni ludzie
nie występują w przyrodzie), nieustannie naśmiewająca się z tychże (jeżeli ktoś
to lubi, bo się tak dowartościowuje, to proszę dalej nie czytać), z idiotyczną
fabułą pozbawioną jakiejkolwiek logiki. To książka udająca kryminał i
podszywająca się pod Chmielewską (z kurcgalopkiem włącznie), nieudolna
dramaturgicznie, przegadana tak, że od połowy czytałam co drugie zdanie (nie da
się inaczej, nie da, chyba, że ktoś lubi zapis rozmów w kolejce do fryzjera bez
żadnego montażu). Totalny chaos i bzdura – tak można najkrócej opisać tę powieść.
Naprawdę cud, że dobrnęłam do
końca, chyba tylko po to, żeby teraz odreagować bez poczucia winy, że piszę o
czymś, czego nie przeczytałam. Właściwie to dotarłam do końca przez Roberta
Górskiego i Michała Rusinka. I do nich mam największe pretensje. Więc teraz o natrętnej
propagandzie na okładce (uwaga! na pierwszej stronie). Lista osób zachęcających
do przeczytania tej książki jest imponująca.
Rozumiem, że koleżankę może
chwalić pani Magda Mołek: „Gdy w roli
głównej twojego życia występują wyobraźnia, odwaga sięgania po własne marzenia,
talent, pracowitość i ucho do ludzkich spraw, można mówić o szczęściu. Magda
Kuydowicz to wszystko ma. I nie zawahała się tego użyć”. Widzicie? Bardzo
sprytnie. Nic o książce, tylko o osobie.
Jakobe Mansztajn, którego
nazwisko nic mi nie mówi, również wyrabia się sprytem: „Jedyny i najlepszy kryminał jaki przeczytałem”. Jak jedyny, to
wiadomo, że najlepszy.
Michał Rusinek także próbuje używać
inteligencji: „Lubisz kryminały, ale masz
już dość ich zimnej, skandynawskiej scenerii? Zajrzyj do powieści Magdy
Kuydowicz, zanurzonej nie tylko w lokalnych realiach, ale i napisanej z tak
bardzo nam ostatnio potrzebnym przymrużeniem oka.” Tak pochwalić, żeby nie
pochwalić. Rozumiem, nie wypadało odmówić koleżance, albo miało się
zobowiązania, albo wydawca bardzo prosił, albo szantażował. Ale stało się
(nomen omen), recenzent dał sobie przyprawić gębę.
Katarzyna Bonda: „ Bawiłam się przednio! Przeurocze!
Przezabawne. Joanna Chmielewska byłaby dumna”. To ja wreszcie rozumiem,
dlaczego ostatnie powieści Katarzyny Bondy zupełnie mnie nie bawią.
„Przeurocze”. O, panie Boże!
Robert Górski to już totalnie dał
czadu. „Wciągająca, wartka akcja –
świetny kryminał. Sam chciałbym taki napisać, ale raz, że nie umiem, dwa, że
przyjemniej się czyta, jak ktoś inny napisze, bo nie wiadomo, co się wydarzy na
następnej stronie. Gorąco polecam.” Panie Robercie kochany! Czytam pana
felietony, oglądam pana skecze i jakże się cieszę, że pan się nie bierze za
pisanie kryminałów. Jeżeli to dla pana jest śmieszne, jeśli to jest wartka
akcja, to ja już kompletnie zgłupiałam. Mam jednak nadzieję, że może nie. Może
pana też zmusili, żeby pan to napisał, albo może pan po prostu tej książki nie
przeczytał. Nadzieja umiera ostatnia.
Pani Magdo roztomiła, ja wiem, że
to fajnie być pisarzem, ale błagam, niech pani już więcej kryminałów nie pisze.
Chyba tylko Górski będzie w stanie je czytać. Niech pani lepiej zaprasza
fajnych ludzi do programów. I nie prosi ich więcej o niedźwiedzie przysługi.
Jest pani pewnie miłą osobą, więc głupio im będzie odmówić, zwłaszcza, jeśli
mają w stosunku do pani zobowiązania. Ale efekt jest taki, że oni się
kompromitują, a czytelnik wścieka.
A Górskiemu, to ja to zapamiętam
do końca życia.
Tagi: Magdalena Kuydowicz „Stało się”. Kuydowicz "Stało się" recenzja, Kuydowicz "Stało się" opinie, Robert Górski, Michał Rusinek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz