NAGRODA DARWINA
Pierwszy raz odkąd prowadzę te
zapiski postanowiłam nie oceniać przeczytanej książki. Dlaczego? Bo to książka
nie dla mnie. Zupełnie niechcący trafiłam na powieść dla nastolatków. Gdybym
chciała oceniać tę książkę z punktu widzenia osoby dorosłej, bez wahania
postawiłabym pałę. Zakładam jednak z nadzieją (być może płonną), że dzieciaki
nie zauważą absurdów tej książki i wezmą do serca postawioną przez autora mało
odkrywczą tezę: „uważajcie, jak zachowujecie się w stosunku do innych, bo może
to prowadzić do tragedii”. Jeżeli rzeczywiście, choć jednej niepotrzebnej
tragedii uda się w ten sposób uniknąć, to niech małolaty to czytają.
Absurdem numer jeden tej książki
jest punkt wyjścia, czyli motywacja głównej bohaterki. W skrócie: „na złość
mojej mamie odmrożę sobie uszy”. Tylko, że stawka jest niewspółmiernie wyższa –
własne życie. Jak wam się podoba osoba, która popełnia samobójstwo, aby móc
powiedzieć swoim znajomym, jak bardzo się na nich zawiodła? Żeby, de facto,
wziąć na nich odwet, ukarać, zemścić się? Czy osoba, która tak postępuje nie
zasłużyła na nagrodę Darwina (za eliminację swoich genów z puli genów ludzkości
w nadzwyczaj idiotyczny sposób)?
Oczywiście, gorzko ironizuję, ale
infantylność głównej bohaterki wręcz poraża dorosłego czytelnika. Mając
osiemnaście (mniej więcej) lat zachowuje się ona tak, jakby nie miała bladego
pojęcia o świecie, w którym żyje. Jakby została przeniesiona z jakiejś planety,
na której wszyscy ludzie są dobrzy, nie kłamią, nie mają złych intencji i na
dodatek jeszcze potrafią czytać w myślach i wyrażać swoją empatię wtedy, gdy
tylko dostrzegą, że ich rozmówca ma jakieś problemy.
Hannah Baker nie może się
pogodzić z tym, że wygrała ranking na „najlepszą dupę wśród pierwszoklasistek”.
No dobrze, ranking głupi, żarty na żenującym poziomie, ale to jednak tylko
żarty. Dziwi się, że na pierwszej randce chłopak kładzie jej rękę na kolanie i
uważa, że to wynik jej złej reputacji spowodowanej rankingiem. O ile znam
chłopaków, każdy chciałby na pierwszej randce położyć dziewczynie rękę na kolanie (no
chyba, że gej), ale nie każdy się odważy. I to nie kwestia reputacji
dziewczyny, tylko kwestia indywidualnego podejścia i taktu chłopaka. Czasami
się trafia na buców.
Hannah nie może wyjść ze
zdumienia, że chłopcy lubią podglądać dziewczęta (no chyba, że: patrz wyżej),
ale również, dziwi się, że kiedy mówi chłopakowi „idź precz”, to on posłusznie
sobie idzie. A powinien się domyślić, że ma zostać i ją pocieszyć.
Jednym z kolejnych powodów do
samobójstwa jest odkrycie, że koleżanka zaprosiła ją na przyjęcie nie z czystej
przyjaźni, tylko dlatego, żeby zwyczajnie ktoś ją na to przyjęcie podwiózł. No
okropni są ludzie, prawda?
Ze wspomnień Hannah wyłania się
obraz osoby niestabilnej emocjonalnie, obwiniającej innych za to, że sama nie
może sobie poradzić ze sobą. To się kwalifikuje do wizyty u psychoanalityka (bo
rzecz dzieje się w Stanach) albo solidnej rozmowy z rodzicami. Rodzice w tych
wspomnieniach praktycznie nie istnieją, ani jako postaci, do których można by
się zwrócić o pomoc, ani jako osoby, które można by o coś obwinić. Czyli pewnie
są zupełnie zwyczajni, do tego mają własne problemy zawodowe. Więc może warto też
pomyśleć o nich, jaki ból im się sprawi pozbawiając się życia?
Taka myśl najwyraźniej nie
przyszła bohaterce do głowy. Ma natomiast pretensje do kolegi, że skorzystał z
okazji, żeby się z nią kochać, mimo, że sama mu na to wyraźnie pozwoliła, i
pretensje do szkolnego psychologa, że jednak nie potrafił czytać w jej myślach
i nie drążył tematu, którego sama nie chciała drążyć.
Jedyne uzasadnione pretensje
Hannah ma do samej siebie: że nie zareagowała, widząc, jak chłopak gwałcił
pijaną, prawie nieprzytomną koleżankę, i że nie zgłosiła w porę braku znaku
drogowego, co doprowadziło do wypadku i niepotrzebnej śmierci. I to,
ewentualnie, mógłby być pretekst, bardzo wątły, do odebrania sobie życia, gdyby
nie fakt, że przecież za te swoje zaniechania bohaterka również obwinia innych.
Hanno Baker, naprawdę bardzo przykro
mi to mówić, ale wcale mi nie żal, że cię z nami już nie ma.
Tagi: Jay Asher "13 powodów" książka, Jay Asher "13 powodów" recenzja, "13 powodów" opinie, samobójstwa nastolatków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz