O MARKIZACH, KSIĘŻACH I GEJACH
Strasznie ostatnio narzekałam na
polskich autorów, więc jakże się cieszę, że nareszcie mogę się pozachwycać.
Może dlatego, że autorka zagraniczna (sarkazm, ale uzasadniony, o czym będzie
dalej).
„Dam ci to wszystko” to moja
pierwsza książka Dolores Redondo i aż się boję sięgać po następne, bo może
przypadkiem trafiłam na najlepszą?
Opowieść Redondo jest klasycznym
kryminałem, ale spokojnie można ją oceniać w kategorii „literatura piękna” i
wcale nie wypadnie gorzej. Doskonałe pod względem psychologicznym postaci
bohaterów, barwny język, umiejętne budowanie klimatu galisyjskiej prowincji,
dogłębna znajomość tematu (świat współczesnych, hiszpańskich arystokratów, do
którego można zajrzeć od kuchni, prywatne szkoły z internatem, winnice na
wzgórzach, posiadłości warte miliony), misternie skonstruowana intryga (jak
ktoś nie łapie, to jego wina), wielowarstwowa tajemnica, która wisi w powietrzu
jak burzowa chmura, ale w końcu przynosi i deszcz, i wiatr, i oczyszczenie.
W powieści Redondo wszystkie klocki
są idealnie dopasowane i ani razu nie mamy wrażenia (tak, jak w polskich
powieściach), że coś nas uwiera, że dźwięczą fałszywe nuty, że brakuje logiki,
że autor nie przemyślał tematu, zanim usiadł do pisania. Nie drażni mnie
również sam temat, chociaż gdybym w opisie jakiejś polskiej książki kryminalnej
przeczytała, że głównym bohaterem jest gej i dotyczy ona pedofilii wśród kleru,
nie przyszłoby mi nawet do głowy, żeby ją otworzyć.
Ten temat ostatnio stał się w
naszym kraju tak „modny”, że już naprawdę wychodzi mi bokiem. A polscy autorzy,
do tego, mają zwyczaj opowiadania o wszystkim wprost, wbijania czytelnikowi
swoich poglądów do głowy młotkiem, licząc, że wzburzenie niezdrowej sensacji
przysporzy im reklamy. Kościół wciągnie ich na indeks, i w ten sposób zdobędą
czytelników.
Tymczasem Dolores Redondo na ten
sam temat potrafi wypowiadać się z subtelnością i perfekcyjnym wyczuciem
dobrego smaku, o którym polscy autorzy nawet nie mają co marzyć. Wbrew pozorom,
działa to książce na korzyść. Okazuje się, że można, nie wzbudzając taniej
sensacji tematem, a mając zaledwie (albo aż) umiejętność prowadzenia narracji
zgodnie z zasadami dramaturgii, zdobyć nawet większe zainteresowanie
czytelnika. Aha, i jeszcze potrzebny jest talent.
Tagi: Dolores Redondo "Dam ci to wszystko", Redondo "Dam ci to wszystko, Dolores Redondo, "Dam ci to wszystko" recenzja, "Dam ci to wszystko" opinie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz