DLACZEGO KOCHAMY JACKA REACHERA?
(kto nie kocha jest
zwolniony z lektury)
Jack żyje tak, jak chce: nie ma domu, samochodu, komórki,
rodziny, włóczy się po świecie i jest mu z tym dobrze.
Jack ma wybitny talent do pakowania się w kłopoty, ale
zawsze udaje się mu wyjść z opresji cało.
Jack jest diablo inteligentny i potrafi przewidzieć
działania przeciwnika na kilometr.
Jack nie ma oporów, żeby dać w mordę lub nawet zastrzelić z
zimną krwią, jeśli tylko jest przekonany, że działa w słusznej sprawie i
sprawiedliwość ma po swojej stronie.
Jack jest człowiekiem honoru, wie, na czym polega lojalność
i zawsze staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych.
Jack zawsze wygrywa i wszystkie, niezgodne z prawem występki
uchodzą mu na sucho.
Wiem, zasadniczo, takich ludzi nie ma, ale lubię gościa, i
co mi zrobicie?
Dlatego trochę zawyżam ocenę tej książki (w tej serii bywały
lepsze). Dla mnie jednak Jack Reacher dzisiaj, to trochę jak Pan Samochodzik w
czasach dzieciństwa – jest niedoścignionym idolem (spokojnie, tylko żartuję).
Dlaczego zawyżam? Bo tym razem Lee Child pozwolił sobie na
wpadki logiczne, które w przypadku tak doświadczonego autora nie powinny mieć
miejsca.
To zupełnie nieprawdopodobne, żeby postać opisana wcześniej
jako nędzny dupek była tak naprawdę niespotykanym na skalę przyrody geniuszem
komputerowym. To z niczego nie wynika, czyli deus ex machina. A jeżeli jednak ta kreatura była geniuszem, nie
ukrywałaby przecież kluczowego dla całej sprawy przedmiotu/dowodu w tak
banalnym, dostępnym prawie dla każdego miejscu. To nie zawsze prawda, że najciemniej jest pod latarnią. I jeszcze - zupełnie nie wierzę,
że generał – intendent z West Point udziela tak ważnych informacji zupełnie
obcej osobie przez telefon.
No sorry, Mister Child, nie tylko polscy autorzy popełniają
błędy. Ale czego się nie robi z miłości do Jacka?
Tagi: Lee Child "Nocna runda", "Nocna runda" recenzja, "Nocna runda" opinie, Jack Reacher
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz