„KARTKA Z DZIEJÓW LUDZKOŚCI”
Powyższy tytuł nie
musi wam nic mówić, ale wiersz Tuwima tak właśnie zatytułowany słyszeliście na
pewno, chociażby w postaci piosenki śpiewanej przez Grzegorza Turnaua:
„Spotkali się w święto o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem.”
Tuwim w kilku
zdaniach mieszczących się na jednej stronie streścił to, na co Iwona Banach
potrzebowała aż całej powieści. Zapewniam – zrobił to i lepiej, i dowcipniej.
Słuchałam
audiobooka w samochodzie i ledwo zdzierżyłam do końca podróży (na szczęście,
tym razem podróż była krótka). Zaledwie godzinne wysłuchiwanie dialogów „miejscowej idiotki” zasługującej ze
wszech miar na przyznanie nagrody Darwina (za eliminację swoich genów z puli
genów ludzkości) „z tutejszym kretynem”
spowodowało takie nadwątlenie mojego zdrowia - ból zębów (ze zgrzytania, jak
można być takim durniem) i palpitację serca (jak można kazać ludziom płacić za
słuchanie/czytanie takich koszmarnych bzdur) - że wyjmując płytę z odtwarzacza
poczułam prawdziwą ulgę.
Niektórzy
twierdzą, że książka jest dowcipna. Ja chyba mam inne poczucie humoru. Być może
niektórych czytelników bawi naśmiewanie się z ludzi niepełnosprawnych umysłowo
(a więc pokrzywdzonych przez los), ja nie uważam, żeby należało to do dobrego
tonu.
Złych książek
przeczytałam już wiele, jednak dopiero ta naprawdę mną wstrząsnęła. Najbardziej
przerażające okazało się jednak nie to, że książka opowiada o ludziach tak
przerażająco głupich. Prawdziwą trwogę budzi notka od wydawcy, zachęcająca do
jej przeczytania. Otóż książka zdobyła główną nagrodę w konkursie literackim (!)
wydawnictwa „Nasza Księgarnia”. Chyba na konkurs wysłano tylko tę jedną powieść.
Żeby zanurzyć
się „w opary absurdu” lepiej jednak zajrzeć
do Słonimskiego i Tuwima. Czytajcie Tuwima, kochani. Zamiast.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz