EPOKA, ZAISTE,
PIĘKNA
No nareszcie! Stacja TVN wyprodukowała
serial kryminalny, który nie obraża inteligencji widza. Fakt, że nie obraża,
nie oznacza jednak wcale, że docenia. Ale złośliwościom – koniec. Teraz
konkrety.
Klimat opowieści – jak dla mnie super. Od
razu zostałam kupiona i założyłam różowe okulary. Rzeczywiście, czegoś takiego
od dawna w polskiej telewizji nie było. Świetne kostiumy i charakteryzacja, ale
już scenografia – oszczędnościowa. Ten sam dom robi za siedzibę różnych osób,
„grają” dwie ulice na krzyż, raz w dzień, raz w nocy. Gdzie jak gdzie, ale w
Krakowie, plenerów żywcem wyjętych z początków XX wieku akurat nie brakuje,
zabrakło więc chyba pieniędzy albo ochoty, żeby je wydawać na takie rzeczy.
Eryk Lubos i przystojnie odchudzony
Olaf Lubaszenko – oklaski. Paweł Małaszyński, jak to Małaszyński – zawsze ten
sam, i nawet najlepszy reżyser tego nie zmieni. Dziewczyny na razie za wiele
się nie nagrały, chociaż Anna Próchniak w portkach – obiecująca. Może później
dostaną szansę.
Sposób opowiadania historii – za
szybki, przez co wydaje się zbyt uproszczony. Główny bohater dedukuje z
łatwością Sherlocka Holmesa, niestety, o wnioskach do których dochodzi
dowiadujemy się prawie wyłącznie z dialogów. Zabrakło oddechu, przedstawienia
postaci w bardziej filmowy, a nie telenowelowy sposób. Wszystko dzieje się w
dużym pośpiechu, tak, aby w krótkim czasie jednego odcinka zmieścić wszystkie
niezbędne do zrozumienia intrygi informacje. A wystarczyłoby, żeby pilot
serialu był trochę dłuższy – tak się przecież robi na świecie. Wtedy
zdążylibyśmy i zaprzyjaźnić się z bohaterami, i docenić opowieść.
Jest duża szansa, że w kolejnych
odcinkach, kiedy nie będziemy musieli już poznawać bohaterów, scenarzyści skupią
się na akcji i będzie lepiej. Naprawdę, chętnie się o tym przekonam. I dam
znać, jeśli się zawiodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz