DLACZEGO?
Przez dziewięćdziesiąt pięć procent książki (wybaczcie tę chirurgiczną
precyzję, ale tak to jest, kiedy się korzysta z czytnika) miałam szczerą
nadzieję, że będę miała okazję skomplementować debiutanta, wyrażając nadzieję,
że dołączy do panteonu naszych twórców kryminalnej literatury i zdetronizuje jej
aktualnych liderów. Chciałam wypomnieć tylko drobiazgi – trochę schematycznego
głównego bohatera (zgorzkniały gliniarz przed czterdziestką, po zawodowych przejściach,
z żoną, która, jak w amerykańskich filmach obraża się, że mąż poświęca jej zbyt
mało uwagi) i redakcyjne błędy, które łatwo zwalić na niedopilnowanie przez
wydawcę (bohaterowie książki mają prawo używać wulgaryzmów, ale redaktor
powinien uświadomić autorowi, że wulgaryzmy odautorskie są po prostu żenujące).
Co spowodowało, że zmieniłam zdanie? Rzecz jasna – zakończenie, czyli
to, co w polskich powieściach kuleje najczęściej.
Szczygielski posługuje się swobodnie barwnym językiem, buduje krwiste,
ciekawe postaci, sprawnie prowadzi wątki, buduje klimat tajemnicy i trzyma
czytelnika w napięciu. Ale po co to wszystko, kiedy końcówka nie przynosi
czytelnikowi żadnej satysfakcji? I nie chodzi mi wcale o ten motyw z żoną,
wypisz wymaluj jak z jednej z powieści Lemaitre’a (nie ostrzegam, że to
spoiler, bo naprawdę tylko wtajemniczeni domyślą się o co chodzi). Co z tego,
że dowiadujemy się, kto zabił, skoro nie znajdujemy odpowiedzi na pytanie –
„dlaczego?”. Wyjaśnienie autora uważam za niewystarczające, ponieważ nie jest
podbudowane rzetelną analizą psychologiczną. Wiem, że autor potrafiłby to
zrobić, do psychologii pozostałych postaci nie mam zastrzeżeń. Psychologia
mordercy jest najbardziej niedopracowana.
Pytanie „dlaczego” pojawia się zresztą w innych kontekstach: dlaczego
jeden z policjantów zastrzelił podejrzanego?, dlaczego w końcu Marta kreśliła
te grafy?, naprawdę, tylko żeby szybciej przenosić się z miejsca na miejsce? (ten wątek zupełnie niczego nie wnosi, oprócz tego, że autor popisuje
się znajomością matematyki), dlaczego, skoro była tak inteligentna i twarda,
nie znalazła innego sposobu, żeby się uwolnić? Im więcej takich niewyjaśnionych
„dlaczego?” w powieści kryminalnej, tym bardziej czytelnik czuje się zawiedziony.
Nie skreślam Szczygielskiego, broń Boże. Daję mu duży kredyt zaufania. Potencjał
ma spory i mam nadzieję, że nabierze doświadczenia i będzie potrafił je
wykorzystać. Do panteonu jednak jeszcze droga daleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz