Kiedy zaczyna
się czytać nową powieść Szczepana Twardocha, daje mu się na dzień dobry duży
kredyt zaufania. Bo to Twardoch.
Czyta się.
Wlecze się. Opis walk bokserskich, jedna za drugą. Ale kredyt zaufania. Bo to
Twardoch.
Pojawiają się
kontrowersyjne wątki żydowskie, które teraz bardzo dobrze się sprzedają. Źli
Polacy, dobrzy Żydzi, „Ida” na tym zrobiła karierę, dlaczego nie pójść tym tak
dobrze już przetartym szlakiem? Na pewno rzucą się - wiadomo kto - i reklama
będzie za darmo, jak znalazł. Ale nie każdy musi być hipsterem literatury. Wybacza
się podążanie za modą. Bo to Twardoch.
Książka
reklamowana jest jako powieść sensacyjna albo kryminalna. Niestety, nie każda opowieść
o gangsterach, to od razu kryminał. W powieści kryminalnej najważniejsza jest
zagadka, czego u Twardocha akurat najbardziej brakuje. „Król” sprawdza się
natomiast jako solidna powieść obyczajowa, więc udawanie, że jest czymś innym,
to trochę strzał w stopę i robienie czytelnika w bambuko. I po co? Czy ktoś
nazwałby „Ojca chrzestnego” kryminałem? Porównanie z Puzo jest tu bardzo na
miejscu. Tylko, na szczęście amerykańskiemu autorowi nie przyszło do głowy,
żeby pisać o kaszalotach.
Co w „Królu” najbardziej
irytuje? No właśnie kaszaloty - w założeniu metaforyczne i poetyckie, w
praktyce kiczowate wstawki o kaszalocie wiszącym nad Warszawą. Jeśli ma to być
metafora wszechpotężnego zła, to do mnie akurat taka forma zupełnie nie trafia.
Może gdyby nie było to aż tak zagęszczone, tak często dobijane młotkiem, a w
ogóle, gdyby pojawiło się w innej powieści – dałoby się znieść.
Co jest
średnie? Postać głównego bohatera. Ani go lubię, ani mu współczuję, ani nim pogardzam,
ani mnie przeraża. Jest mi zupełnie obojętny, nic mnie nie obchodzi. Więc po co
mi taki bohater?
Co jest
świetne? Rzetelny, wielokulturowy opis realiów sanacyjnej Polski, w warstwie
obyczajowej, historycznej i topograficznej. Przedwojenna Warszawa, fakt, że potraktowana wybiórczo, ale to pisarza prawo, opisana jest
tak, jakby autor wczoraj przechadzał się po Nalewkach albo obstalowywał sobie
buty u Kielmana. Absolutnie genialny jest też pomysł ze zmianą narratora. Nie
więcej nie powiem, bo byłby to spoiler.
Co mnie
osobiście uwiera? Błąd konstrukcyjny. Narrator wielokrotnie opisuje wydarzenia,
o których nie ma prawa wiedzieć. Autor zdaje sobie z tego sprawę, często, w
imieniu narratora uprzedzając, że „wprawdzie mnie przy tym nie było, ale na
pewno tak to się odbywało”, ale robi to niekonsekwentnie. Staje się tym samym
ofiarą obranej przez siebie formy, ponieważ traci wiarygodność. O ile można
uwierzyć, że narrator ma wiedzę na temat własnego środowiska, to zupełnie
nieprzekonujące jest relacjonowanie wydarzeń na najwyższych szczeblach władzy.
Podsumowanie?
Ciągle czekam, aż Szczepan Twardoch przestanie się dobrze zapowiadać i napisze
książkę na miarę swojego talentu. Jest jeszcze młody, ma czas.
Jeśli chodzi o
mnie – „to by było na tyle” Teraz oddajmy głos autorowi. Uprzedzam, cytat
został wybrany tendencyjnie. Nie musicie doczytać do końca, a nawet zdziwiłabym
się gdyby tak było. Nie ma to jak łatwość wypowiadania słów.
„– Pracuj,
kurwa, co to jest, chuju rybi, co to jest, tak to se dupę możesz podcierać,
pracuj, pracuj, lewa, lewa, co to za szmata jest, pracuj, lewa, lewa, lewa,
długa ma być ta lewa, długa ręka, co to kurwa za kikut jest! Wyciągnij!
Rotacja! Pracuj, kurwa, raz, unik, lewa, prawa, lepiej, pracuj, kurwa, ruszasz
się, lewa, prawa, pracuj, co, kurwa, stoisz, zamyśliłeś się, kurwa, pracuj,
unik, prawa, pracuj! hak, lewy sierp, zejście, zejście, kurwa, lepiej, dłuższa
ręka, dłuższa, nie kikuty, zaczep, lewy, prawy, lewy sierp, dobrze! Noga pode
mnie, wchodź, dobrze, dystans trzymaj, co to jest, kurwa, co to jest, kalika
jakiś, lewy, prawy, unik, pode mnie wchodź, pode mnie, noga, dobrze, ta sama
seria, lewy, prawy, unik, prawy, sierp, co to jest, moja babka macha rękami, ta
sama seria, pracuj, lewy, prawy, unik, prawy, sierp, gardę trzymaj, chuju rybi,
następnym razem cię zaznaczę, ta sama seria, lewy, prawy, unik, prawy, sierp,
noż kurrrrwa, ręka, gardę trzymaj, ręka, co to jest, kurwa, to jest boks? to
jest boks? to gówno? kalika jeden, wynocha z klubu, lewa, leeeeewa, pracuj,
garda, rękę wyżej, bo zaznaczę, ręka, noż kurrrrwa...!”
tagi: Twardoch "Król", Król Twardoch, Król serial, Król serial Canal+, serial Canal Plus Król
Normalnie znowu z ust wyjmujesz mi słowa. Cytujesz wręcz. Piękna momentami książką, imponująca dokumentacja, opisy przestrzeni zapierają dech. Tylko, że bohatera mam głęboko w kaszalocie. W ogóle nie obchodzi mnie jego historia. W ogóle.
OdpowiedzUsuń:-) Gdyby nie ten zabieg ze zmianą narratora (sam pomysł, powtórzę się, genialny), byłaby szansa na dużo głębszą opowieść. A tak, forma zwycięża nad treścią.
UsuńFormalna zawrotka to za mało, by mnie uwieść :) Ciekawa jestem, jak zrecenzujesz "Lampiony". Kłopot jest taki, że trzeba się p r z e c z o ł g a ć przez tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, chyba nie mam ochoty na czołganie :-) W "Okularniku" było tyle niepotrzebnych wątków, tyle niekonsekwencji, ta historia z lekarką - jakaś kosmiczna bzdura. W dodatku zakończenie (brak zakończenia, dla ścisłości) sugerowało, że następna powieść musi być kontynuacją poprzedniej. Nie mam ochoty na taką kontynuację. Odpuszczam. Poczekam na nową serię i się zobaczy.
UsuńCiężko mi oceniać, jako osobie, która książki nie czytała. A Twardocha nie znam, więc nie wiem też o co chodzi z "bo to Twardoch". W każdym razie - jeśli przez książkę trzeba się czołgać, to nie jest to warta uwagi literatura.
OdpowiedzUsuńAż tak się czołgać nie trzeba. Czyta się. A Twardoch to "nadzieja polskiej literatury", więc dlatego oczekiwania są wysokie.
UsuńNiestety nie mój gust czytelniczy.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mam tzw kredytu zaufania do autora. Każda książka to nowa historia, a pisarz 10 dobrych tytułów może poczynić gniota. Twardoch czy nie skoro się wlecze już na wstępie, to bym nie męczyła się dalej. Za dużo dobrych książek czeka :) pozdrawiam! https://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/2016/11/recenzja-mezczyzna-w-chwili-gdy-zostaje.html?m=1
OdpowiedzUsuńNigdy nie mam tzw kredytu zaufania do autora. Każda książka to nowa historia, a pisarz 10 dobrych tytułów może poczynić gniota. Twardoch czy nie skoro się wlecze już na wstępie, to bym nie męczyła się dalej. Za dużo dobrych książek czeka :) pozdrawiam! https://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/2016/11/recenzja-mezczyzna-w-chwili-gdy-zostaje.html?m=1
OdpowiedzUsuń"... prawy sierp na watrobe" ???
OdpowiedzUsuńBil go po plecach? ?!