SABAT KRÓLOWYCH
Cztery z
plusem to najgorsza z możliwych ocen. To jak drugie miejsce na podium. Żal, że zwycięstwo
było tuż-tuż i przeszło bokiem. Czego tym razem zabrakło, żeby satysfakcja z
lektury była całkowita?
Autorka
fantastycznie bawi się konwencją i namawia do tej zabawy czytelnika. Nawiązania
do powieści Agaty Christie sprawią przyjemność wszystkim wielbicielom prawdziwej
królowej kryminału, a myślę, że jeśli ktoś nie kocha Agaty, to nie kocha
kryminału.
Dowcipne,
ironiczne i celne ciosy w nasze rodzime „królowe” tego gatunku rozbawią nawet
tych, którzy nie mają wystarczającej wiedzy, żeby odczytać tę książkę jako
powieść z kluczem.
Postaci
kobiece są barwne, różnorodne, dociekanie – kto zabił – to jeden z elementów
wspomnianej na początku zabawy z konwencją.
Ta książka
jest bardziej kobieca, niż mężczyźniana, ale panom również polecam lekturę.
Przynajmniej czegoś się o nas dowiedzą. Mężowie, mając świadomość jak często własne
żony pragną ich zabić, może nawet zastanowią się nad swoim postępowaniem?
Dlaczego więc
się czepiam? Zakończenie. To, kto zabił nie jest specjalnym zaskoczeniem. To,
jak uniewinnić zabójcę – mogłoby być hitem. Oczekiwałam Salomonowego wyjścia w
stylu Agaty, jak na przykład w tej anegdocie o dwóch prawnikach jadących
samochodem, z których jeden spowodował wypadek, ale żadnego nie można było
skazać, bo obaj przyznali się do winy. Za późno na taką podpowiedź. Rozwiązanie
zaproponowane przez autorkę jest zbyt łatwe. Policjanci naprawdę nie są tacy
głupi. A co, jeśli policja szybko odnajdzie sprawcę i wysłucha jego wersji
wydarzeń? A kiedy jeszcze dowiedzą się, jakie relacje wiążą go z domownikami? Żal.
Ale, co ja się
czepiam? Na tle „dzieł” rozlicznych królowych, książąt i księciuniów naszej
literatury kryminalnej „Sześć kobiet…” i tak błyszczy jak złoto. Czepiam się
więc, żeby błyszczało nie tylko na tle.
Mam kłopot z tą książką. Bo niby się czyta. Niby jest OK. Niby akcja się toczy. Niby są tajemnice. Na koniec zaś zostaję z wielkim NIBY.
OdpowiedzUsuńTak. Też mam wrażenie, że ta książka więcej obiecuje, niż daje. Słowo NIBY jest bardzo precyzyjną recenzją :-) Ale dałam plusa za dowcip i boksowanie się z koleżankami z kryminalnej branży. Nie każdy by się odważył.
OdpowiedzUsuń