NIEOBECNA „NIEOBECNA”
Gdyby
Agnieszka Olejnik wydała tę książkę gdzieś za granicą, miałaby szanse na
bestseller nie gorszy niż „Dziewczyna z pociągu”. Serio. To jest ten sam
gatunek - powieść tak naprawdę obyczajowa, ale ubrana w porządny kostium
kryminału, a momentami thrillera. Książka wciąga jak odkurzacz Dyson, czyta się
to nawet lepiej niż „Dziewczynę…”. Przez cały czas niepokój wisi w powietrzu,
martwimy się o bohaterkę i kibicujemy jej. Postaci są ciekawie zarysowane,
odkrywanie nowych tropów daje satysfakcję. Pomysł intrygujący, choć może zakończenie
odrobinę przewidywalne, ale przynajmniej zgodne z oczekiwaniami czytelnika.
Bliźniaczka wciela się w skórę swej zamordowanej siostry i próbuje przy okazji
wytropić jej mordercę. Ja nigdy nie byłam w stanie rozróżnić bliźniaków, więc
wierzę, że bohaterce również udało się wprowadzić otoczenie w błąd.
Gdyby
Agnieszka Olejnik wydała tę książkę gdzieś za granicą, miałaby też do czynienia
z przyzwoitym redaktorem, który wziąłby ją na stronę i powiedział: „Słuchaj no,
darling, te wstawki z babcią i wojenną martyrologią na Wołyniu, to dobre są.
Naprawdę. Ale do innej książki. Zasejwuj je sobie gdzieś na dnie kompjutra i
wykorzystaj przy okazji, ale z tego tekstu mi to wyrzuć, pliz.”
W wydawnictwie
„Czwarta strona” zabrakło takiego redaktora, przez co początek trochę się
ślimaczy. Nie było też wydawcy, który z błyskiem w oku dostrzegłby w
„Nieobecnej” diament, który trzeba tylko trochę oszlifować, żeby uzyskać
brylant, a potem można zaprezentować światu i osiągnąć sukces. Nie mówię, żeby
od razu zamawiać banner na całą wysokość warszawskiej Galerii Centrum, ale
minimum promocji by nie zaszkodziło.
Szkoda. „Too
late” [wym: cu lejt] jak mawiała Nastassja Kinski w filmie „Tess”. Teraz to
sobie możecie w brodę pluć. Straciliście szansę, przepadło. Mam nadzieję, że
autorka już szuka sobie nowego wydawcy, i że następna jej powieść nie zginie
gdzieś w kosmosie, wśród masy nieprawdopodobieństw Remigiusza Mroza.
Trzymam
kciuki, żeby się udało.
Drogi Czytaczu, dziękuję za interesującą recenzję. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że Babcia i Wołyń to prawdziwy kawałek historii mojej rodziny. To we mnie siedzi i czasem wyłazi, niechcący.
OdpowiedzUsuńCo do braku promocji, to zgadzam się całkowicie. Niestety, wpływu nie posiadam ;) Pozdrawiam, Agnieszka Olejnik
Droga Pani Agnieszko!
OdpowiedzUsuńDobrze wiem, że aby zmusić autora do usunięcia fragmentów tekstu, do których ma stosunek emocjonalny, trzeba mu przyłożyć pistolet do głowy :-) Ale od tego właśnie powinni być redaktorzy. Nic to. Następnym razem będzie brylant od Tiffany'ego.
Pozdrawiam serdecznie,
Rudolfina