CO ZA DUŻO, TO NIEZDROWO
Agnieszka
Lingas-Łoniewska reprezentuje rzadki w polskiej literaturze kryminalnej
podgatunek kryminału romantycznego, albo raczej romansu kryminalnego. Mnie to
akurat nie przeszkadza, ale rozumiem, że czytelników bardziej męskich mocno rozbudowane
wątki romansowe mogą drażnić. Bez żadnych uprzedzeń dałam się więc wciągnąć w
sprawnie i dynamicznie rozwijającą się akcję, chociaż informacja autorki
zamieszczona na wstępie, że książka ma dwa zakończenia i czytelnik będzie sobie
mógł wybrać to, które mu się bardziej spodoba, trochę mnie zaniepokoiła.
Niepokój okazał się uzasadniony. To, co w „Piętnie Midasa” kuleje najbardziej –
to właśnie zakończenie.
Zakończenie jest
pieczątką autora, jego podpisem, przesłaniem – tak, to właśnie chciałem
powiedzieć, drogi czytelniku i taki ci chciałem zostawić przekaz. Kiedy
zakończenia są dwa i do tego różniące się skrajnie, przekaz autorki jest mniej
więcej taki: no tak, zagmatwałam, zagmatwałam i zupełnie nie wiedziałam jak z
tego wybrnąć, więc coś tam sobie na pewno wybierzecie. Jako czytelnik czuję się
takim podejściem zlekceważona.
Podwójny
epilog uwierałby może mniej, gdyby wcześniejszy finał był logicznie uzasadniony.
A tymczasem główny bohater – czterdziestoletni płatny zabójca, wykańczający swe
ofiary precyzyjnie, z zimną krwią, nagle zachowuje się, jak okularnik z dobrego
liceum, który pierwszy raz w życiu się zakochał. Rozumiem, że człowiek
zakochany może stracić głowę, ale zupełnie nie wierzę, że takie głupstwo mógłby
popełnić opisany wcześniej facet.
W przypadku
wyboru epilogu pierwszego cały wątek ze szkoleniem Anny nie ma najmniejszego
uzasadnienia (przez cały czas zastanawiałam się po co on to robi, dlaczego się
dekonspiruje, jak może tak zaufać nieznanej osobie?), ale przynajmniej w finale
bohater nie wychodzi na idiotę. Gdy zdecydujemy się na epilog drugi, motyw
wychowywania sobie następcy ma sens (chociaż wątpliwości co do jego
przypadkowego wyboru pozostają), za to postępowanie Midasa w stosunku do
Karoliny jest absurdalne.
Brak logiki
zabija kryminały. Może lepiej, żeby Agnieszka Lingas-Łoniewska skupiła się na
pisaniu romansów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz