I CO DALEJ?
„Śmierć
kolekcjonera” Agnieszki Pietrzyk przez długi czas czytałam z przekonaniem, że
nareszcie będę mogła skomplementować polskiego autora. Tymczasem książka się
skończyła i…
I na tym
powinnam zakończyć tę recenzję, bo mniej więcej to samo zrobiła autorka.
Trochę jednak
ciepłych słów się należy.
Agnieszka
Pietrzyk sprawnie prowadzi narrację w konwencji klasycznego kryminału, trochę
jak u Agaty Christie – mamy ograniczony krąg podejrzanych i trzeba tylko
wyeliminować niewinnych. Do tego ciekawa jest para śledczych – gliniarz i pani
prokurator – każde z nich ze swoją prywatną tajemnicą. Wątki z ich prywatnego
życia nie odciągają od akcji, a zręcznie ją uzupełniają.
Za to - zakończenie…
Wprawdzie (na
szczęście!) wyjaśnia się, kto zabił, ale Agnieszka Pietrzyk zostawia tak wiele
niedokończonych wątków, że uczucie niedosytu skutecznie eliminuje wszystkie
wcześniejsze pozytywne doznania. Jedynym usprawiedliwieniem może być to, że
autorka ma zamiar kontynuować losy bohaterów i zostawiła sobie wyjaśnienie
niektórych wątków na kolejną powieść. Jeśli nie taka była intencja autorki – to
ja za takie niedokończone powieści i niepoważne traktowanie czytelnika –
dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz