poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Agata Kunderman „Wróżda” Ocena: 1/6

„ZABILI GO I UCIEKŁ”

Dawno nie zaglądałam do polskich debiutów, więc postanowiłam przekonać się, co w naszej trawie wydawniczej piszczy. No i piszczy bieda.

Są dwie rzeczy, które ratują „Wróżdę” przed totalną klapą: dobry styl i język (do tego już doszło, żeby coś, co powinno być normą trzeba traktować jako zaletę) oraz to, że wszystkie wątki jakoś się łączą (co nie znaczy jednak, że są logicznie uzasadnione).

Poziom niedorzeczności nie wznosi się, na szczęście, na aż takie wyżyny absurdu, żeby uspokajać nerwosolem skołatane nerwy (jak u Kościelnego w „Wybranym”, Śmielaka w „Postrachu”, czy Wójciak w „Oszukanej”), ale mimo wszystko motywacje bohaterów są tak nieprawdopodobne, a rozwiązania fabularne tak wyssane z palca, że naprawdę szkoda kilku godzin czasu na lekturę, aby przekonać się, jak daleko poniosła autorkę wybujała ponad miarę wyobraźnia. Ale o tem potem.

Pomysł fabularny jest mało wyszukany. W ilu thrillerach okazuje się, że osoba zaginiona lub uznana za zmarłą nagle wraca do gry? Coben, Blackhurst, Abbott kochają takie motywy, nasza autorka również nie sili się na oryginalność i gubi się w narratorach, prowadząc opowieść z wielu punktów widzenia.

Mimo, że to debiut, Agata Kunderman napisała tę powieść tak, jakby gonił ją termin w wydawnictwie na siedemnastą książkę i konieczne trzeba było dobić do limitu znaków. Umieściła w niej masę zapychaczy i powtórzeń, zupełnie nie mając pomysłu na wydarzenia, które popychałyby akcję do przodu. Te same historie opowiadane są ponownie przez innego narratora, co niczego nie wnosi, więc zwyczajnie nudzi. Bohaterka prowadzi dziesiątki bezproduktywnych rozmów, z których nic nie wynika. Połowę książki (uwaga, to hiperbola!) zajmuje to, co można streścić w jednym zdaniu: pojechała, pogadała i niczego się nie dowiedziała. A jak już się czegoś istotnego dowiedziała, to przypadkiem, i właściwie to nie ona.

Irytujące są również nieustanne refleksje bohaterki, jak to ona kocha/kochała swoje dziecko. Wiemy to od samego początku (dobrze wprowadzającego) i wierzymy. Nie trzeba dziesięć razy powtarzać. No chyba, że się celuje w mało gramotnego czytelnika.

Czytelnik trochę bardziej rozgarnięty, kiedy dotrwa do końca książki i poskłada sobie wszystkie wątki, poczuje się zażenowany. Naprawdę, autorka wyobraża sobie, że ludzie łykną te bzdury? Są tacy, co wszystko łykają, ale to nie dla nich przecież ta recenzja. Jeśli więc nie chcecie łykać kitu, to dalej będą wasze ulubione spoilery. Uwaga!

 

 

 

Nie mam siły, aby streszczać wszystkich bzdur i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, myślę, że absurd tego jednego wątku wam wystarczy.

Córka mieszkającego w Polsce Chorwata zostaje śmiertelnie potrącona przez samochód. Ojciec twierdzi, że zamordował ją Serb, który mści się za zabicie ciężarnej żony, do czego przyczynił się Chorwat w czasie wojny na Bałkanach.

Policjant prowadzący śledztwo nic z tym nie robi, natomiast namawia ojca, aby oddał organy dziecka do przeszczepu, bo jego siostrzenica właśnie potrzebuje nowego serca. Tak się staje. Wdzięczny policjant postanawia „zaopiekować się” Chorwatem, który ucieka z domu, pozostawiając zrozpaczoną po śmierci córki żonę. Żona popełnia samobójstwo. Chorwat chyba tego nie przewidział i wpada w depresję (ha, ha).

Mijają lata i Chorwat wychodzi z depresji, ma nową żonę i nową córkę. Mściwy Serb znów go dopada i chce zamordować jego kolejne dziecko. Co robi dzielny, „opiekujący się” Chorwatem policjant, który specjalnie przeprowadził się z Podlasia do Wrocławia, żeby troszczyć się o swojego dobroczyńcę? Używa wszystkich policyjnych wpływów, aby odnaleźć Serba i uratować dziecko? Gdzie tam. Wymyśla idiotyczny przekręt, który nie ma prawa się udać, ale się udaje.

Córkę Chorwata trzeba ukryć, pozorując wcześniej jej śmierć: wyszła z domu, wpadła w rów, wypadek. Żeby było wiarygodnie, policjant znajduje inną dziewczynkę, na podmianę. Co to za problem ją uprowadzić, przecież rodzice w ogóle o nią nie dbają, leżą gdzieś schlani, więc nawet nie zauważą straty. Mała jest podobno terminalnie chora, ale policjantowi nie przyjedzie do głowy, żeby ją ratować, bo i tak przecież zaraz umrze, spokojnie więc czeka na jej śmierć, bo przecież trzeba się odwdzięczyć Chorwatowi. Kiedy doszłam do tego momentu, naprawdę zazgrzytałam zębami. Gdy chore dziecko umiera, policjant podrzuca ciało, fałszuje badania DNA, a prawdziwą córkę Chorwata oddaje pod opiekę dziadkom na Słowacji. Oczywiście, znów nie przyjdzie mu do głowy, żeby szukać mściwego Serba, który przecież nie odpuści.

Aktualna żona Chorwata o niczym nie wie. Przez lata żyje w głębokiej depresji, przekonana, że jej córka umarła, nie mając pojęcia o przeszłości męża. A ten, zamiast wszystko jej wyznać, ma tylko wyrzuty sumienia i znowu wpada w depresję (ha, ha).

Jeśli od tego opisu nie dostaliście mdłości, to śmiało czytajcie tę powieść pani Kunderman i kolejne. Ja za takie dyrdymały jednak podziękuję.

Dla porządku dodam, że mściwy Serb odnajduje oczywiście ukrywającą się u dziadków córkę Chorwata, porywa ją i zamyka w sekretnym miejscu, na trop którego natychmiast wpada dzielny policjant, bo przypomina sobie, że trzydzieści lat temu był tam na wycieczce szkolnej (!!!). Kurtyna? Jeszcze nie.

Na koniec najważniejsze. Chorwat zostaje zastrzelony, ale ciało zniknęło. Zabili go i uciekł, więc pewnie żyje.

Alleluja!

czwartek, 4 kwietnia 2024

Dagmara Andryka „Walet” Ocena: 5/6

CDN...

Dagmary Andryki nie opuszcza wena. „Walet” - to bardzo dobra kontynuacja serii Anna Maria Kier. Uwaga! Ten cykl TRZEBA czytać w kolejności.

Jak należało się spodziewać mamy mocne, zaskakujące „zakończenie” wątku ojca (nie wyjaśnię, dlaczego zakończenie napisałam w cudzysłowie, bo byłby to spoiler, a musicie przecież jeszcze przeczytać ostatnią część).

Nowe śledztwo naszej agencji detektywistycznej w tej części wybija się na pierwszy plan i znów jest bardzo ciekawe, z precyzyjnie przemyślaną intrygą. Kiedy pojawił się brat bliźniak przez chwilę zwątpiłam w autorkę, no bo przecież to takie sztampowe rozwiązanie. A tu – nie! Zostałam wywiedziona w pole, co bardzo mnie ucieszyło.

Szkoda, że jeszcze tylko jeden tom przede mną.

poniedziałek, 18 marca 2024

Karin Alvtegen „Cień” Ocena: 6/6

POTWORY

Dawno nie czytałam tak doskonałego, pod każdym względem, thrillera psychologicznego.

Jeżeli wyobrażacie sobie, że dobry thriller polega tylko na tym, że dużo się dzieje i co chwila życie naszych bohaterów jest zagrożone, to nie tym razem. Możecie sobie tę książkę odpuścić z czystym sumieniem. Jeżeli natomiast zgodzicie się ze mną, że źródłem lęku może być również to, co siedzi w nas samych, i że okrucieństwo polegające na okaleczaniu fizycznym to doprawdy drobiazg w porównaniu z krzywdami jakie można wyrządzić człowiekowi dręcząc własny lub cudzy umysł – czytajcie. Uprzedzam, to nie będzie łatwa lektura.

Karin Alvtegen dokonuje w tej książce wiwisekcji ludzkiej duszy. Pokazuje na pozór normalnych ludzi, w których drzemią potwory. Najgorsze jest to, że są to ludzie, którzy budzą powszechny szacunek, są postrzegani jako autorytety moralne (pisarz - laureat nagrody Nobla, jego syn, który troszczy się o spuściznę ojca). Im lepiej jednak poznajemy naszych bohaterów, tym większe budzą przerażenie.

Na tym właśnie autorka buduje dramaturgię opowieści. Nie ma klasycznego trupa w pierwszym akcie, w ogóle nie wiadomo, czy będzie jakiś trup, ale to zupełnie nie przeszkadza. Samo dochodzenie do prawdy o głównych postaciach dramatu i tego, co tak naprawdę ukrywają sprawia, że krew mrozi się w żyłach.

Tło obyczajowe tej powieści jest doskonale zarysowane. Karin Alvtegen jest bezbłędna w kreowaniu wiarygodnych, pełnokrwistych bohaterów (każda z postaci drugoplanowych jest barwna i przekonująca). Jeżeli czytaliście kryminały Håkana Nessera, który bardzo dobrze porusza się w tematyce obyczajowej, to na pewno spodoba wam się również „Cień”. Alvtegen ma jednak tę przewagę nad przynudzającym Nesserem, że prowadzi tę opowieść bezbłędnie dramaturgicznie. Od tej książki nie można się oderwać. Po prostu musimy przewrócić kolejną kartkę, żeby się dowiedzieć, co będzie dalej. Nie ma lania wody, powtarzania w kółko tych samych motywów, każde zdanie jest potrzebne i uzasadnione.

„Cień” to powieść, która rozsadza ramy swojego gatunku. Usatysfakcjonowani będą zarówno wielbiciele kryminałów czy thrillerów, lubiący rozwiązywać zagadki, ale również ci, którzy oczekują od literatury czegoś więcej. Tego „więcej” jest tu nawet więcej niż kryminału.

Tę książkę można dziś wyszperać jedynie w bibliotekach lub antykwariatach, ale warto podjąć ten trud. Ja to zrobiłam i nie żałuję, więc może i wy spróbujcie. Ja tam już zaczynam polowanie na kolejne powieści autorki, a wydano ich w Polsce jeszcze tylko dwie.

poniedziałek, 11 marca 2024

Dagmara Andryka „Dama” Ocena: 4/6

 

CO DALEJ, PROSZĘ PAŃSTWA, CO DALEJ?

Trzecia część cyklu Anna Maria Kier wciąż trzyma wysoki poziom.

Tym razem zagadka kryminalna rozwiązywana przez kobiecą agencję detektywistyczną (z męskim wspólnikiem, dlaczego nie) nie odgrywa najważniejszej roli. Chodzi o niewyjaśnione od kilku lat porwania dzieci, gdzie jedno z rodziców jest głównym podejrzanym, a potem okazuje się, jak zwykle w takich przypadkach, że „nic nie jest takim, jakim się wydaje”.

Na pierwszy plan wysuwa się osobiste życie głównej bohaterki, w którym jest również wiele zagadek do rozwiązania. Oczywiście, jak można było przypuszczać, pojawia się wątek ojca, który jako czarny charakter miesza w życiu córki jak może, ale o wiele ciekawsze jest osobiste śledztwo Anny Marii prowadzące do rozwikłania tajemnicy śmierci matki.

I znów mamy, niedokończone wątki, co zazwyczaj bardzo mnie w cyklach kryminalnych irytuje. Tym razem jednak (pierwszy raz mi się to zdarza, odkąd zaczęłam zapisywać swoje opinie na temat przeczytanych książek) wybaczam autorce z trzech powodów:

  1. Na szczęście zabrałam się za czytanie serii dopiero, gdy już wszystkie części zostały wydane i nie musiałam czekać miesiącami na kolejny tom;
  2. Historia tak mnie wciągnęła, że naprawdę chcę się dowiedzieć, co będzie dalej;
  3. Polubiłam bohaterów i chcę się z nimi jeszcze trochę poprzyjaźnić.
    No to – do czytania.