DRZAZGI
W wakacyjny czas
trudno się zabrać za niewakacyjną lekturę. Skąd wiedziałam, że najnowszy zbiór
opowiadań Moniki Mostowik będzie „niewakacyjny”? Jeśli zwleka się z napisaniem kolejnej
książki kilka długich lat, nie może to być lektura do czytania na plaży.
Wystarczyło zresztą zerknąć na pierwszy akapit i już wiadomo było, że do tej
książki trzeba się będzie solidnie psychicznie przygotować. „Patrzę. Może się czasem wydawać, że patrzę,
a nie widzę, ale od tego mam aparat. Potem wszystko się okazuje i widzę, nawet
to, co umknęło mi za pierwszym razem, w tamtej chwili. Patrzę, czasem przez
łzy, bo to wszystko jest takie wzruszające; widzę jakby więcej niż oni, bo
jestem z boku, bo patrzę.” Intuicja mnie nie zwiodła.
Autorka każdym
zdaniem swojej książki sięga czytelnikowi do trzewi. Kobiety Moniki Mostowik
cierpią. Z braku miłości lub z nadmiaru miłości, z powodu natłoku wspomnień lub
ich braku, bo dążą do perfekcji, mając świadomość, że nigdy nie da się jej
osiągnąć. To jest jednak ten gatunek cierpienia, które nie uszlachetnia tylko
sprawia, że życie staje się tak nieznośne, że ze wszystkich sił wątpimy w jego
sens.
Każda z
bohaterek opowiadań Moniki Mostowik (bo to wyłącznie kobiety) nosi w sobie
jakąś butwiejącą drzazgę. „Lepiej jest
założyć, że każdy ma jakąś drzazgę i obchodzić się z człowiekiem ostrożnie,
próbować ją odkryć a nawet wyjąć, niż udawać, że każdy jest normalny i wiedzie
najzwyklejsze na świecie życie. Taka drzazga jednak może być bardzo niebezpieczna.
Wyjęcie jej może spowodować krwotok, dlatego to nie takie proste się jej
pozbyć, czasem trzeba z nią żyć, mimo infekcji, która powoduje, aż trzeba
amputować całą kończynę, i tak czy owak zostajesz kaleką”.
Kobiety Moniki Mostowik
zostały zwichrowane przez los. Ich historie trafiają do serca tak mocno i
poruszają tak bardzo, że miałoby się ochotę wszystkie je przytulić, jeżeli to
choć trochę pomogłoby im w życiu.
Na opowiadania
Moniki Mostowik musicie przeznaczyć dwa razy więcej czasu, niż na przeczytanie
każdej innej książki. Prawie każdy akapit wywołuje w czytelniku jakąś prywatną
refleksję. Nie można się nie zatrzymać, trzeba odłożyć książkę na bok i
odpłynąć myślami w osobiste rewiry, szczególnie jeśli jest się czytelnikiem
rodzaju żeńskiego.
Czytając opowiadania
Moniki Mostowik zostaniecie przeczołgani emocjonalnie bardziej, niż rekrut
Legii Cudzoziemskiej. Nie uciekajcie jednak przed tym wyzwaniem. To jest ten
rodzaj doświadczenia, za które w końcu, kiedy otrząśniecie się z traumy,
będziecie naprawdę wdzięczni. Katharsis na pewno nadejdzie, chociaż długo
trzeba będzie poczekać.
Kiedy ponad rok
temu zachwycałam się książką Radki Franczak „Serce”, nie przypuszczałam, że
moje zachwyty okażą się prorocze. Powieść została nominowana do nagrody Nike i
mam nadzieję, że na nominacji się nie zakończy. Bardzo bym chciała sprawdzić
się w roli Pytii również w przypadku Moniki Mostowik. Wy, którzy decydujecie o
przyszłych losach pisarzy – czytajcie „Patrzę” i nie dopuście do tego, by przegapić
tę perłę.
Admiring the persistence you put into your blog and detailed information you offer. It's good to come across a blog every once in a while that isn't the same out of date rehashed information. Great read! I've bookmarked your site and I'm adding your RSS feeds to my Google account. facebook.com login
OdpowiedzUsuńThank you! But it's in Polish. It does really matter, sometimes ;-)
OdpowiedzUsuń